sobota, 29 listopada 2014

Narty i klitka pod stokiem





Pomarzyć dobra rzecz, szczególnie jak się nie może z domu wyjść. Nie to, że ktoś mi zabrania, wręcz przeciwnie, wszyscy namawiają, ale ja się boję. Tak, tak, wiem, że to głupie. Wiem też, że lęk przestrzeni można leczyć, ale jakoś mi nie idzie. Może dlatego, że w tym celu musiałabym z domu wyjść? Wiem, że ludzie wychodzą, ale ja wpadam w panikę dwa kroki za progiem. Irracjonalne? Oczywiście, że tak, czy ja mówię, że nie?


Siedzenie w domu nie jest takie straszne jakby się mogło wydawać. W dobie Internetu w zasadzie wszystkie drzwi i okna na świat mam pootwierane. Prus miał gorzej jak pisał Faraona. Gdzieś czytałam, że też miał agorafobię i w ogóle z domu nie wychodził. Może dlatego pisał tak genialne książki. Ja nie mam aż takich aspiracji, talentu też nie, ale na bloga to mi umiejętności wystarczy.

Oglądałam sobie dziś oferty turystyczne. Ot tak, żeby zobaczyć co mnie omija. Czasem tak robię z nadzieją, że coś mi da kopa i każe wyjść z domu, ale jakoś nie mogę trafić na to coś. Chociaż nie powiem, te wyjazdy do ośrodków narciarskich całkiem ciekawie wyglądały. Pomyśleć, że kiedyś jeździłam na nartach. Stare dzieje. Czasem nawet za tym tęsknię podobnie jak za jazdą na rowerze. Z rowerem łatwiej, mam w domu taki treningowy, jak zamknę oczy i otworzę okno to mogę przez chwilę poudawać, że jestem w trasie. Nie teraz oczywiście tylko latem. Nart udawać się nie da. Ale narty to jeszcze za mało, żeby mnie z domu wygonić. Chociaż jak sobie pomyślę o tych stokach całej Europy w zasadzie na wyciągnięcie ręki... teraz to nawet można mieć hotel w pobliżu stoku. Co kto woli, pojedyncza klitka z oknem na śmietnik albo wypasiony apartament. Ja bym wolała klitkę, oczywiście teoretycznie, gdybym tam trafiła jakimś cudem. Do spania nie potrzeba stu metrów kwadratowych. A w dzień się w hotelu nie siedzi.

Kiedyś się nie siedziało. Teraz się siedzi w domu i z niego nie wychodzi.


Poopisuję Wam trochę to moje życie z dala od świata. Może dzięki temu świat przyjdzie do mnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz