poniedziałek, 15 grudnia 2014

Chora

Nie wiem kto wymyślił, że jak się nie wychodzi z domu to się żadnej zarazy nie złapie. Ktokolwiek to był miał dużo fantazji i ani trochę racji. Chociaż nie wychodzę z domu nawet na klatkę schodową, to się najzwyczajniej w świecie rozchorowałam. No i wszystkie teorie o profilaktyce i kwarantannie biorą w łeb. W zasadzie jedyną osobą, którą mogę podejrzewać, jest ten kurier, który mi zakupy przyniósł. W końcu jeść coś muszę. Z nikim innym się nie kontaktowałam w ostatnim tygodniu.

sobota, 13 grudnia 2014

Zakupy w sieci

Zakupy w sieci mają swoje plusy i minusy. Plusem, szczególnie przed świętami, jest całkowity brak kolejek i transport do domu. A także dowolna pora robienia zakupów. Ostatni raz robiłam to o trzeciej nad ranem bo nie mogłam spać. Pora dobra jak każda inna, zamówiłam dostawię na godziny wczesnopopołudniowe i nawet się trochę rano wyspałam. Minusem jest wielka niepewność co tak naprawdę do nas przyjedzie.

wtorek, 9 grudnia 2014

Dylemat Justyny

Skończyłam pracować wyjątkowo wcześnie i zapragnęłam kontaktu z ludźmi. Niekoniecznie żywymi, wirtualni też mi wystarczają. Zalogowałam się na forum do moich ukochanych babeczek, zobaczyć co tam słychać. Generalnie lubię sobie z dziewczynami poplotkować, ale czasem to mam wrażenie, że one w piętkę gonią. Dobre dwie godziny rozwiązywały problem Justyny: jaką lodówkę kupić?

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Domowa elegancja



Niektórym się wydaje, że jak nie wychodzę z domu to mam dużo czasu. A przecież to nie jest tak, że ja nie pracuje. No i jak siedzę cały czas w domu to wcale nie znaczy, że ten dom się sam sprząta, naczynia same zmywają (muszę w końcu kupić tę zmywarkę), pranie samo pierze (no dobra, pierze pralka, ale rozwiesić to ja muszę), a produkty żywnościowe same wychodzą z lodówki i radośnie do garnków wskakują. To wszystko robię po pracy, jak każda normalna pani domu. No dobrze, te najzupełniej normalne to mają na ogół mężów i dzieci, ja nie mam nikogo. Ale to nie znaczy, że mam dużo mniej roboty. No i ta robota nie rozkłada się na dwie pary rąk.

czwartek, 4 grudnia 2014

Kawa i ja

Jak się nie wychodzi z domu to nie znaczy, że nie ma się żadnych potrzeb. W zasadzie w dzisiejszych czasach, kiedy bez problemu da się żyć w Internecie naprawdę można nie wychodzić z domu. Pracować można w sieci, rachunki płacić w sieci, nawet zakupy w sieci da się zrobić. I całe szczęście, bo gdyby nie te dogodności to chyba bym z głodu umarła. Albo ze strachu, jeśli głód wygoniłby mnie z domu.

Moje mieszkanie nie jest duże, jakoś specjalnie luksusowe też nie jest, ale jest coś co mieć muszę. Nic nigdy w życiu, przynajmniej w dorosłym życiu, nie interesowało mnie tak bardzo jak ekspresy do kawy. Mogę żyć bez słońca, mogę żyć bez widoku z Kasprowego, bez szumu fal też daję radę, ale za nic nie dam rady żyć bez kawy. W zasadzie śmiało można powiedzieć, że kawa zastępuje mi tlen i krew w żyłach. Mogę nawet nie jeść cały dzień, ale cztery filiżanki kawy muszę wypić.

środa, 3 grudnia 2014

Samochód marzenie

Jedyne okno, przez które widać choćby kawałek świata to okno od łazienki. Dlatego w łazience spędzam dużo czasu. Lubię patrzeć na ulicę. Chwilami tęsknię za ludźmi, ale jak pomyślę, że mogłabym na ulicę wyjść to mi wszelkie tęsknoty przechodzą. Ale patrzeć lubię. Na ludzi, na zwierzęta, na tramwaje, autobusy i samochody. Na samochody to chyba w ramach sentymentu z dzieciństwa. Zawsze lubiłam się bawić takimi małymi samochodzikami, resoraki na to mówiliśmy. Może zresztą do dziś się tak mówi. Miałam całą kolekcję tych samochodzików, nie wiem co się z nimi stało. Pewnie trafiły na strych a stamtąd do bratanka. Szkoda, że bratanek nie mieszka ze mną, pobawiłabym się z nim tymi samochodzikami.

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Zmiany są trudne

Boję się wyjść z mieszkania, ale czasem to mam tego mojego mieszkania dosyć, paradoks taki. Ciągle te same cztery ściany, ten sam widok z okna, te same tapety, ta sama glazura w łazience... nudno czasem. Czasem mam ochotę na remont, ale żeby zrobić generalny remont to trzeba by wyjść z domu. Nie da się wszystkiego kupić przez Internet. Zresztą żeby robotnicy mogli zrobić to co do nich należy to tak czy siak trzeba z domu wyjść. Inaczej to by była prowizorka nie remont.

sobota, 29 listopada 2014

Narty i klitka pod stokiem





Pomarzyć dobra rzecz, szczególnie jak się nie może z domu wyjść. Nie to, że ktoś mi zabrania, wręcz przeciwnie, wszyscy namawiają, ale ja się boję. Tak, tak, wiem, że to głupie. Wiem też, że lęk przestrzeni można leczyć, ale jakoś mi nie idzie. Może dlatego, że w tym celu musiałabym z domu wyjść? Wiem, że ludzie wychodzą, ale ja wpadam w panikę dwa kroki za progiem. Irracjonalne? Oczywiście, że tak, czy ja mówię, że nie?