Boję
się wyjść z mieszkania, ale czasem to mam tego mojego mieszkania
dosyć, paradoks taki. Ciągle te same cztery ściany, ten sam widok
z okna, te same tapety, ta sama glazura w łazience... nudno czasem.
Czasem mam ochotę na remont, ale żeby zrobić generalny remont to
trzeba by wyjść z domu. Nie da się wszystkiego kupić przez
Internet. Zresztą żeby robotnicy mogli zrobić to co do nich należy
to tak czy siak trzeba z domu wyjść. Inaczej to by była prowizorka
nie remont.
I tak
sobie czasem myślę, żeby się przeprowadzić. Jakbym się najadła
jakichś prochów uspokajających to może dałabym radę przeżyć
przeprowadzkę, może bym ją nawet przespała. Mieszkania
nowe Łódź to jest oferta chyba w sam raz dla mnie. Stosunkowo
niedaleko, dałabym radę chyba się przenieść? Znaczy uspokoić
się na tyle, żeby to przespać bez konsekwencji? Bo naćpać się
tyle, żeby połowę doby przespać to nie mam odwagi.
Nowe
mieszkanie... Co w nim najważniejsze by być musiało? Widok z okna.
Bo zza mojej firany to tak średnio ciekawie jest. Chciałabym mieć
widok na ulicę nie na sad. Widzieć ludzi, tak, może nawet
podglądać. Zza firany i tak nie widać. A jak nie będą widzieć
to i pretensji nie będą mieli bo o co? Jakoś nisko to mieszkanie
musiałoby być, parter najlepiej, góra pierwsze piętro. I duże
okna, a najlepiej balkon od strony ulicy. Nie żebym miała odwagę
na balkonie stanąć, ale balkon zawsze ma duże drzwi balkonowe. I
to nowoczesne budownictwo, bez ścianek działowych, mogłabym mieć
coś takiego. Jak się samej mieszka to ściany nie są potrzebne. No
od biedy łazienka mogłaby być oddzielona, bo to jednak głupio jak
wanna stoi w rogu salonu.
Łódź-
interesujące miasto z historią i tradycjami, mogłoby tam być
ciekawie. A teraz pytanie za sto punktów, jakim cudem agorafobiczka
ma się przeprowadzić sto kilometrów dalej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz