środa, 18 listopada 2015

Terapia

Zmiany zmiany zmiany. Nie u mnie tylko za oknem. U mnie to się w ogóle nic nie zmienia. Nawet koloru ścian nie chce mi się zmieniać. Normalnie mi się nie chce w tym roku. W zeszłym chyba też mi się nie chciało.

Kiedyś zawsze w listopadzie malowałam ściany. No zawsze jak zawsze. Odkąd moja choroba przybrała takie rozmiary że unieruchomiła mnie w domu. To był mój sposób na walkę z depresją jesienną. Nowe kolorki dobrze mi robiły. Po tym trzeba było zawsze posprzątać, coś tam przy okazji się naprawiło albo zmieniło, a potem to już były święta. A od świąt to wiadomo, dni dłuższe. I już było mi lepiej. W zeszłym roku jakoś nie miałam weny, chyba przez Pawła. W sumie może dzięki Pawłowi. Ten czas z nim był nawet całkiem fajny, ale wiadomo, na czacie to nie ma prawa się udać na dłużej. Musiało tak być i tyle. A ja pilnuję, żeby już w żadne tego typu relacje nie wchodzić. Interesuje mnie tylko i wyłącznie płaszczyzna koleżeńska, nic więcej.
W tym roku kompletnie mi się nie chce nic robić, całkiem oklapła jestem. Jakoś infekcje się przy mnie plączą, sąsiedzi hałasują. Nie jest tak jak powinno być. Chociaż zaraz. Przy remoncie też się robi hałas, prawda? Niby przy malowaniu nie, ale przecież oni nie będą wiedzieli, że to tylko malowanie. Mogę sobie przy okazji trochę postukać, trochę powiercić. Mam nawet gdzieś wiertarkę udarową. Fajna zabawa by była. Może to jeszcze przemyślę?

A póki co zmiany za oknem. Nic wielkiego. Ot, stawiają nowy salon samochodowy. Chodzić tam nie będę, ale może czasem zerknę kto przyszedł? W dzień nie, w dzień za dużo ludzi, ale w nocy. Kto stoi nocą pod salonem. Może to będzie jakaś młoda para, jakaś kobieta w średnim wieku, a może bezdomny? Każdy ma prawo marzyć o samochodzie. A może uda mi się namierzyć jakiegoś złodzieja? To też by mogło być ciekawe. Tyle, że i tak bym nikomu nie powiedziała, bo jeszcze by mi kazali latać po sądach i zeznawać. Hmm, może to by była dobra terapia? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz