Ale
się pospałam dzisiaj... Generalnie wolę wstawać rano, nawet zanim
dzień wstanie. Za oknem cicho, spokojnie, pierwsi ludzie dopiero
niemrawo zdążają do pracy. Nie ma jeszcze tego wielkomiejskiego
zgiełku...
Tak
w ogóle to tego wielkomiejskiego zgiełku wcale nie miało tu być.
Ale plany planami, a życie życiem. Właściciel ogromnego terenu
naprzeciwko mnie wziął i umarł, a jego syn uznał, że nie ma
ochoty sadu uprawiać i tereny sprzedał. Odrolnienie i zabudowa co
prawda kilka lat zajęły, niemniej jednak za moim oknem nie ma już
sadu, za to jest całkiem szeroka ulica, sklepy i salon samochodowy.
Oraz ze dwa banki. Banki są teraz wszędzie. Taki urok dużych
miast. Zresztą nie tylko dużych. Po prostu banki są wszędzie.
Nie
do końca to rozumiem, bo niby ludzie pieniędzy nie mają, a jednak
coś w tych bankach muszą trzymać, inaczej one by zbankrutowały.
Dzisiaj
dałam ciała i się pospałam, zaniedbałam dwóch klientów i nie
mam pojęcia jak się z tego wytłumaczę. Kontakty mi się pourywają
i tyle z tego będzie. A w mojej pracy kontakty to podstawa. Co z
tego że mogę pisać maile i o północy, skoro nie odpisuję na nie
wtedy kiedy trzeba? Dziś mam trzygodzinną obsuwę i szczerze mówiąc
to całkiem dużo w mojej branży. Tu się liczy czasem nawet i
minuta. Nie mam złudzeń, skoro ja milczałam, odezwali się do
kogoś innego. A w końcu to ja zapewniałam, że komputer mam
włączony zawsze i że nie ma problemu, można do mnie pisać o
dowolnych porach, odpisuję jak tylko wstaję a wstaję rano.
Nic
to, straty trzeba nadrobić. Będę szukać nowych kontaktów. Na
szczęście jestem może nie wysokiej klasy fachowcem, ale na tyle
ogarniętą osobą, że w sumie na brak klientów narzekać nie
muszę. No i to że sama ich sobie wybieram to też plus. Biorę
tylko takich, którzy mają przyzwoite strony internetowe. Klient też
musi mieć klasę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz