Wszyscy
wiedzą, że nie wychodzę z domu. Przed nikim tego nie ukrywam. Nie
wychodzę to znaczy, nie wychodzę. To proste chyba, prawda? Jak się
ma agorafobię to się nie wychodzi z domu. Tak to działa.
Jakbym
wyszła to bym pewnie dostała ataku paniki, zaczęła się dusić i
takie tam. Możliwe, że bym straciła przytomność. Kiedyś mnie
pogotowie z ulicy zabrało. A w szpitalu wcale nie było lepiej.
Dziękuję, postoję. Nie wychodzę. Nikt mnie nie zmusi.
Tylko
właśnie sęk w tym, że ktoś próbuje mnie zmusić. Komuś się
wydaje, że skoro ja mieszkam naprzeciwko salonu samochodowego to
znaczy, że wszystko wiem na temat tych samochodów? Tak właśnie
się komuś wydaje. A ja wiem tylko tyle ile widzę na witrynach
salonu. Te napisy na oknach tak konkretnie. Nic więcej nie wiem.
Pewnie mogłabym tam zadzwonić i się czegoś dowiedzieć. Ale wiem
czym to się skończy. Wcześniej czy później usłyszę, że
najlepiej będzie jak przyjdę i wszystkiego dowiem się na miejscu.
Pewnie byłoby najlepiej tylko po pierwsze nie przyjdę, po drugie w
gruncie rzeczy nie jestem zainteresowana. Po trzecie potrzebną
wiedzę i tak wyszukuję w internecie. I jak ktoś chce czegoś to
niech też sobie poszuka w internecie. Albo niech sobie sam idzie do
salonu. Ale zdecydowanie lepiej jest zacząć od internetu. Tam jest
cztery miliony odnośników typu kliknij
tutaj i pod każdym takim odnośnikiem można znaleźć coś
fajnego. Tylko trzeba umieć szukać. Jak ktoś mieszka w internecie
tak jak ja to nie ma z tym problemu. Jak ktoś nie mieszka w
internecie to pewnie będzie potrzebował więcej czasu żeby się z
tym ogarnąć. Ale i tak da radę, to wcale nie jest trudne. I wtedy
można sobie wyklikać całą potrzebną wiedzę, a nie dzwonić do
mnie i namawiać mnie na heroizm związany z wychodzeniem z domu. To
tak jakby namawiać kogoś kto ma lęk wysokości na wspinaczkę
skałkową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz