środa, 18 maja 2016

Mail

Maila dostałam. Niby żadne dziwo, pracując w domu ciągle dostaje się tonę maili, nic nadzwyczajnego. Czasem nawet spam sprawdzam, bo trafiają tam rzeczy, które trafić nie powinny. No więc mail jak mail, żadne dziwo. Dziwne by było, gdybym żadnego nie dostała przez cały dzień.

O tak, brak maili zwiastowałby koniec świata co najmniej. Odcięcia internetu w ogóle nie biorę pod uwagę, mam stacjonarny, dwa mobilne i jeszcze komórkowy. Gdzieś te maile zawsze dochodzą. No ale jak będzie koniec świata to może internetu zabraknąć. I wtedy nie dostanę maila. I będę wiedziała, że coś wisi w powietrzu. Jeśli nie dostaniesz maila, to wiedz, że coś się dzieje. Mogłabym sobie takie hasło na ścianie wymalować, albo zrobić magnes na lodówkę.
No więc dostałam maila. Od służbowych różnił się tym, że był prywatny. I to w sumie było dziwne, bo po pierwsze prywatnych znajomych mam mało, po drugie raczej nie piszą do mnie maili. To jest taka wąska grupa ludzi, którzy mnie odwiedzają, albo dzwonią. Częściej dzwonią.

No więc mail był prywatny, od kogoś, kogo nie znam, ale ten ktoś najwyraźniej zna mnie. Gdyby nie znał nie zwracałby się do mnie po imieniu. Mojego maila też by nie znał, bo to prywatny mail, n,ie podaję go praktycznie nikomu. Taki zakamuflowany trochę. Zna go może siedem osób. No teraz wychodzi na to, że osiem. Albo ktoś sobie żarty dziwne robi. Mail miał nagłówek, miał datę i praktycznie nic więcej. Żadnych wylewnych treści, żadnych próśb, gróźb, błagań, żądań, prób przekupstwa. Żadnych kompromitujących zdjęć zrobionych ukrytą kamerą. Nic. No prawie nic. W pierwszej chwili tego nawet nie zauważyłam, bo było na dole strony, tam gdzie miejsce na stopkę. Zresztą zaraz pod tym był podpis. Kompletnie obcej mi osoby zresztą. Nie znam żadnego Andrzeja Pawłowskiego. W ogóle nie znam żadnego Andrzeja, ani w realu, ani w internecie. A ów Andrzej przysłał mi tajemniczego linka: kliknij tutaj i nic więcej. Dziwny jakiś. Nie wiem, co chciał mi przez to powiedzieć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz