środa, 1 czerwca 2016

Lato

Lato. Najtrudniejsza pora roku dla takich jak ja. Nie żeby mi się chciało z domu wychodzić, co to, to nie. Nie chcę. Nie czuję potrzeby. Niektórzy pytają, czy mnie nie ciągnie do lasu, albo w góry, albo gdziekolwiek w plenery. Choćby do parku. Nie, nie ciągnie mnie.

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam w parku. Kiedy ostatni raz byłam gdziekolwiek. Szkoła? Studia? Chyba zaraz po studiach zamknęłam się w tym mieszkaniu i już z niego nie wyszłam. Nie wiem w ogóle jakim cudem studia skończyłam, bo już wtedy było źle. Załatwiłam sobie indywidualny tok nauki i zdawałam egzaminy eksternistycznie. Część wykładowców była na tyle miła, że przychodziła do mnie do domu. Fajni ludzie byli, rozumieli, co jest grane. Kiedyś jeszcze ludzie rozumieli ludzi, teraz jakoś mniej. Po studiach nie byłam już nigdzie. A nie, raz w szpitalu, ale to mnie wywieźli z domu i przywieźli z powrotem. Nawet wtedy nie musiałam się martwić jak się dostać z punktu A do punktu B. Siedzę zamknięta w moich czterech ścianach niczym więzień i wcale mi to nie przeszkadza. Niektórzy mówią nawet, że mam gorzej, bo nawet godziny spaceru sobie odmawiam. Nie odmawiam. Mogę wyjść w każdej chwili, jeśli tylko znajdę w sobie dość siły i odwagi. Póki co nie znajduję. I nie szukam. Nie czuję potrzeby. Naprawdę mi dobrze.

Dlaczego więc mówię, że najtrudniejsza pora roku? Bo dni najdłuższe, za oknami najgłośniej. Nie można schować się bezpiecznie w mroku nocy. O kurcze, ale banał mi wyszedł. No ale tak to właśnie wygląda. Noc daje poczucie bezpieczeństwa, samotności i spokoju. Dzień nie. W dzień za oknem tłumy. A im dzień dłuższy, tym dłużej ten harmider trwa. I jakaś taka ogólna ekscytacja wisi w powietrzu. Nawet ten salon autoidea.mazda-dealer.pl/modele co jest po drugiej stronie, zmienia ekspozycję, całkiem jakby w lecie ludzie innych samochodów potrzebowali. A może i potrzebują, w końcu skąd ja mogę to wiedzieć? Tak czy siak, idzie nowe, a ja już czekam na jesień. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz