środa, 22 czerwca 2016

Słabość

Słabo mi jakoś ostatnio. Niby człowiek się odżywia, niby dba o dietę, niby się rusza, o ile permanentne siedzenie w domu można nazwać ruszaniem się, a jednak coś jest nie tak. Pewnie jakbym więcej była na świeżym powietrzu i na słońcu to by było lepiej. No ale nie dla psa kiełbasa.

Na domiar wszystkiego włosy mi wypadają prawie garściami, a paznokcie też coś szybko się łamią. Nie mogę normalnie stukać w klawiaturę, bo co chwila któryś pęka. Doszło do tego, że musiałam wszystkie na krótko obciąć. Różnych rzeczy mogę nie robić, ale pracować muszę. Wyglądać nie muszę i tak mnie nikt nie ogląda. Nawet sama na siebie w lustrze ostatnio nie patrzę, bo nie ma na co. Przez kamerę rzadko gadam, zresztą wtedy i tak w cieniu siedzę. A poza tym gadam z ludźmi, którzy mają kompletnie gdzieś, jak wyglądam. Zleceniodawcy naprawdę się nie interesują moim wyglądem, interesuje ich tylko i wyłącznie to, co potrafię. A potrafię na tyle dużo, że mogłabym się im pokazać nawet z wałkami na włosach.

No właśnie, włosy. Ich stan przeraża mnie jeszcze bardziej niż stan paznokci. Włosy zawsze miałam ładne, a ostatnio tragedia. Jeszcze trochę i łysa zostanę. Pogrzebałam w internecie i doszłam do wniosku, że mi zwyczajnie witamin brakuje. Nie wiem, czy to prawda, czy to słuszny wniosek, ale póki co wolę taki, niż widmo jakiejś choroby. Zamówiłam sobie już biotebal i będę się suplementować. Nie wiem czy można się suplementować, ale ja będę. Znaczy będę łykać te witaminki, żeby mi się włosy i skóra poprawiły. Przy okazji może moje permanentne zmęczenie pójdzie gdzie pieprz rośnie, bo już mam go dosyć. Ile można spać i być niewyspanym? Przecież ja naprawdę śpię, nikt mnie w nocy nie budzi. A budzę się rano kompletnie nie do życia. Jak tak dalej pójdzie to całe lato prześpię. A ja w sumie lubię lato, chociaż ruch za oknem większy i ciężko o chwilę spokoju. Ale nic to, zawsze można słuchawki założyć. Mimo wszystko wolę lato niż zimę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz