niedziela, 14 sierpnia 2016

Czerwony samochód

Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć, że jak się kupuje samochód, to nie kolor jest najważniejszy? Nawet ja to wiem, ja, która nigdy samochodu mieć nie będzie. No, chyba że go sobie kupię przez internet i postawię pod oknem, żeby od czasu do czasu na niego popatrzeć.

Nie wychodzę z domu, więc samochód nie jest mi do niczego potrzebny. To chyba zrozumiałe, prawda? Są rzeczy, których potrzebuję, są rzeczy, które nigdy mi się do niczego nie przydadzą, ale to nie znaczy, że nie mam o nich żadnego pojęcia.
Kuzynka do mnie zadzwoniła, żeby się pochwalić, jaki ładny samochód kupiła. Ona w ogóle jest jakaś zacofana, kto dziś dzwoni, żeby się samochodem chwalić? Dziś się wysyła co najmniej tuzin zdjęć, o ile ktoś jeszcze wie, ile to jest tuzin. Ale nie Beatka, Beatka dzwoni i szczegółowo opisuje. No więc dowiedziałam się, że to cudo jest czerwone, bo to taki ładny kolor i do butów jej pasuje. Tylko jeszcze torebkę musi sobie kupić do kompletu, bo ta co pasowała do butów, to jednak nie pasuje do samochodu. I szminkę nową, bo tamtą całkiem wymazała, poza tym nie można do nowego samochodu malować się starą szminką. Ona to serio powiedziała. A przy lusterku powiesiła tego miśka co go od swojego Misiaczka dostała rok temu. Co prawda nie jest odblaskowy, ale jakie to ma znaczenie? I jeszcze pokrowce na fotele kupiła, bo te oryginalne jej się nie podobały.
Ale co to za samochód nie umiała mi powiedzieć. Duży, ładny i czerwony. Marki nie zna. Co to jest model samochodu nie wie w ogóle. Nawet kurde nie wie ile lat ma jej samochód, kiedy miał ostatni przegląd i gdzie jest najbliższy serwis. Uznała, że nie będzie się psuł, bo jest taki ładny i czerwony. No jasne.
Z ciekawości pogrzebałam po internecie i uznałam, że jakbym miała kupić, to jednak tę mazdę co ją zza okna widzę. I to wcale nie dlatego, że jest najbliżej, tylko że ma naprawdę fajny serwis samochodowy w Krakowie, nawet ja bym się z nimi dogadała.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz