wtorek, 7 lutego 2017

Kaprys

Dni coraz dłuższe. Ludzie się cieszą. A ja nie. Ja lubię noc. W nocy czuję się bezpieczniej. Moje oczy nie lubią, moje oczy lubią światło, dlatego tak często mnie bolą. Ale ja jako ja, wolę noc.

Nocą mogę sobie nawet wyglądać przez okno i nie ma za nim tłumu ludzi. Nawet jeśli godzina jest wczesna to i tak ludzi jest mniej niż w lecie o tej samej porze. Ludzie nie lubią nocy. Uciekają, chowają się. Częściowo uciekają przed zimnem, ale tylko częściowo. Widzę czasem takich, którzy jedzą lody na ulicy. Nie wiem, czy to Polacy. Równie dobrze mogli przyjechać z Ukrainy, tam to norma. Mimo wszystko noc jest bezpieczna.
W nocy mam więcej odwagi. W nocy przeglądam internet i oglądam nawet domy Warszawa Wilanów z myślą, że mogłabym w takim mieszkać. To naprawdę akt odwagi z mojej strony, bo ja się boję domów. Domy mają ogrody, a ja nie chciałabym mieć ogrodu. Bałabym się po nim chodzić. W zadzie dom też bym się bała mieć. Za dużo przestrzeni. Moje mieszkanko jest małe, sporo osób uważa, że ciasne, ale takie właśnie jest dla mnie najlepsze. Tylko tu mogę naprawdę być sobą. Dla przeciętnych ludzi to smutne, dla takich jak ja to norma. My nie musimy mieć salonów, żeby czuć się dobrze. Jesteśmy jak dzieci za wcześnie wyrwane z łona matek. Nadmiar przestrzeni nas przeraża. Nigdy nie dorośliśmy i już nigdy nie dorośniemy. Umiemy z tym żyć.
Idzie wiosna i dobrze, że idzie. Powietrze będzie pachniało. W zimie nie pachnie. Ale jednak wolę jak idzie jesień. Wolę jak dni się skracają, zamiast rosnąć.
A tak w ogóle, bo chyba zapomniałam napisać, mam ostatnio tak dużo pracy, że nie mam czasu w internecie siedzieć. Możecie się zastanawiać, po co ja dużo pracuję, skoro i tak nie mam na co wydawać. Lubię moją pracę. A pieniądze zawsze można zagospodarować. Ostatnio wszystkie nadwyżki wysyłam na chore dzieci. Kaprys taki mam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz