Myślicie,
że jak się kogoś zna tylko przez internet to nie można się z nim
posprzeczać? Ależ można można, oczywiście, że można!
Pokłóciłam
się z Pawłem o słuchawki. Nie żeby zaraz na śmierć i życie,
ale jednak dosyć ostro było. Ale nie martwcie się, już się
pogodziliśmy. Pamiętacie moje słuchawki z różowym kabelkiem? Do
tej pory mu się podobały, mówił, że takie fajne, takie kobiece,
a tu nagle, że to straszne dziadostwo, że w ogóle powinnam się
wstydzić w czymś takim pokazywać w kamerze i w ogóle najlepsze
słuchawki jakie koniecznie powinnam mieć to słuchawki
dla graczy. Oczywiście zapytałam dlaczego lepsze. I co
usłyszałam? Dla wszystkiego, są lepsze i już, nie będę
tłumaczył.
Tym nie
będę tłumaczył to mnie całkiem zdrowo wkurzył, jak o czymś
mówi, to ma mówić do końca, a jak nie chce mu się do końca to
niech nawet nie zaczyna. W końcu coś tam wydukał, że te słuchawki
dla graczy lepiej odtwarzają dźwięk, bo są specjalnie do tego
dostosowane, szczególnie do nietypowych dźwięków z gier. Nie w
każdych słuchawkach i głośnikach równie realistycznie słychać
strzały z karabinu czy pękające mury albo rozlewającą się krew.
A nawet spadające diamenty nie wszędzie brzmią jednakowo.
Pewnie
tak jest, tylko co mnie to obchodzi? Czy ja gram? Nie gram ani
trochę, muzyki w słuchawkach nie słucham, filmów w słuchawkach
nie oglądam, w zasadzie słuchawek ostatnio używam tylko do
kontaktów z Pawłem. Strzelał do mnie będzie czy jak? Zresztą
gdyby powiedział to w ramach ciekawostki technicznej to może i bym
się zainteresowała, ale on postawił sprawę jasno: mam takie kupić
i koniec. Niestety kumulacji w lotto nie trafiłam i zaprotestowałam
ostro. Nie będę co chwila kupowała nowego sprzętu. On mi na to,
że słuchawki to gadżet nie sprzęt i tak od słowa do słowa
przestało być miło. Do tego stopnia, że w jakimś momencie
trzasnęłam klapą laptopa i tyle mnie widział. Cztery godziny
później zadzwonił na komórkę. Póki co jesteśmy pogodzeni, ale
mam wrażenie, że to nie ostatni taki incydent.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz