środa, 6 maja 2015

Efekt

Faceci w gruncie rzeczy na całym świecie są tacy sami. Nieważne, czy w realu czy w wirtualu. Na początku słodko-pierdzące kwiatki wstawiają a potem idą się zajmować śrubkami. A ty siedź kobieto w domu i obiad gotuj. Dobrze jakbyś poprała jeszcze i pozmywała. I posprzątała. Bo jak on wróci to będzie brudny, głodny i zmęczony.


Tak wiem, marudzę dziś, ale pogoda taka, że nic tylko marudzić można. Na szczęście z domu nie muszę wychodzić :P W ogóle nie wiem jak ludzie z domu w taką pogodę wychodzą. A pełno ich na ulicach. Biegają zamiast chodzić, nic nie widzą spod parasoli, ciągle się zderzają i warczą na siebie. Oglądałam to rano z okna. Warczenia nie słychać ale widać. Normalnie pioruny błyskają między nimi. Nawet z daleka widać.


Szczerze mówiąc myślałam, że jak nie jesteśmy w prawdziwym związku to nas takie rzeczy ominą. Przyjaciele przecież na siebie nie warczą prawda? No właśnie. A ja wyraźnie czuję, że coś nie tak jest, cztery miesiące i do widzenia ślepa Gienia. Nawet nie zawsze mi się chce z nim gadać. No nie chce mi się częściej niż chce, taka jest prawda. Zasłaniam się pracą, on mówi że rozumie, ale chyba też oddycha z ulgą. To po co mamy się zmuszać? Tym bardziej że Paweł ostatnio zna tylko jeden temat – centra obróbcze. Może to i fajne, ale szczerze mówiąc niewiele z tego rozumiem. To jest temat dla faceta nie dla kobiety. A on mi opowiada co można na tym zrobić, jakie to jest precyzyjne i w ogóle to chyba sobie warsztat w domu zorganizuje i sobie takie coś kupi. Za pierwszym, drugim, trzecim, nawet czwartym razem, słuchałam grzecznie i cierpliwie. Ale przy piątym ziewnęłam. No sorry, ale ja metalu obrabiać na pewno nie będę. On niech obrabia, proszę bardzo, niech się efektami chwali, będę podziwiać. Jestem kobietą, interesuje mnie efekt a nie droga do efektu. Przynajmniej w tym wypadku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz