środa, 27 maja 2015

Kalia

Ależ dziwactwa w telewizji pokazują. Obejrzałam sobie jakiś serial, nawet nie wiem co to było, bo wcale go nie oglądam. Dziś też bym pewnie nie obejrzała, ale jak bezmyślnie pykałam pilotem po kanałach to wpadła mi w ucho rozmowa i wynikło z niej, że dziewczyna ma moją dolegliwość. Znaczy agorafobiczką jest. I jak to zwykle w serialach bywa w dwa dni ją z tego wyleczyli.


No genialne po prostu, szkoda że w życiu to nie jest takie proste. Dwa dni to może i bym się jakoś przemęczyła. Ale ja się leczyłam dłużej a i tak nic z tego nie wyszło, widać są różne postacie choroby. Moja chyba z tych ostrych. Próbowałam, naprawdę próbowałam, ale niestety, poległam. Z otwieraniem okien miałam tak samo jak tamta dziewczyna, ciach i już na podłodze byłam. Leczenie dało mi tyle, że okno mogę otworzyć. Ale na balkon nie wyjdę. Nie wiem po co mi balkon, może by go tak sąsiadom sprzedać? Ciekawe czy tak można. Gdyby było można, to serio bym to zrobiła. Tę przegrodę by się zlikwidowało i sąsiedzi mieliby taras. Ja nawet tam nie sprzątam, wygląda ten balkon jakby chciał a nie mógł albo jeszcze gorzej. Problem tylko w tym, że mieliby ten taras z podglądem na moją sypialnię, nie wiem czy bym tego chciała. Przemyślę to jeszcze.

Póki co siedzę sobie w internecie i bezmyślnie oglądam szczoteczki elektryczne. Kupię sobie taką jedną jak już ustalę jaka to dokładnie powinna być. Szczoteczka szczoteczce nierówna, obroty, nacisk, twardość włosia, samoczyszczenie... skomplikowana sprawa taka szczoteczka.

Kwiatek sobie zamówiłam, dostarczyli z kwiaciarni, będzie mi kwitł na parapecie. Przynajmniej taką mam nadzieję. Nic skomplikowanego, zwykła kalia, ale ja lubię kalie. I niech nikt mi nie próbuje mówić, że to cmentarne kwiaty, ani trochę mnie to nie obchodzi. Zresztą w tym domu to jak w grobie chwilami to kalia będzie w sam raz.


I nie, nie wybrałam sobie takiego życia, choroba wybrała. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz