środa, 23 września 2015

Domówka

Czy są jakieś plusy niewychodzenia z domu? Całe mnóstwo! Można cały dzień spędzić w piżamie bez wyrzutów sumienia, że się tego czy tamtego nie załatwiło. Można się nie malować, nie czesać, w ogóle nie wyglądać. Z drugiej strony to jest minus, bo można się łatwo zaniedbać, zapuścić i zamienić we fleję.

Z trzeciej strony to cieszę się, że się pojawiły te kosmetyczki, co świadczą usługi po domach. Można sobie taką zamówić, przyjedzie z całym sprzętem, nawet z własnym stołem jak trzeba i zazwyczaj ma w pakiecie komplet zabiegów. Czasem sobie zamawiam taką, żeby mi cerę do porządku doprowadziła i zrobiła hennę. Jak mam dobry dzień to sobie jeszcze depilację woskiem zamawiam, ale nie lubię tego zabiegu. Na mój prywatny gust depilacja laserem jest o wiele przyjemniejsza i skuteczniejsza. Niestety nie każda kosmetyczka ma w ofercie laser, właściwie rzadko która ma. No dobra, tak naprawdę to raz się zdarzyło, że jakaś miała. I to był taki, który można sobie kupić do użytku domowego a nie żaden profesjonalny. Taki to sobie sama mogę kupić i chyba to zrobię. W ostatecznym efekcie i tak będzie taniej niż ten wosk, za który muszę tyle płacić, a który i tak wystarcza góra na trzy tygodnie.

Lubię fajnie wyglądać. Chociaż mało kto mnie odwiedza to lubię. Sama dla siebie. Jestem przykładem kobiety, która naprawdę wygląda dla siebie a nie dla innych. No czasem jeszcze komuś się pokażę na Skype, ale tam przecież nikomu nóg nie pokazuję. Chociaż gadałam raz z dziewczyną, która sobie tatuażystę do domu zamówiła i pokazywała mi tatuaże na udach. Bo, jak stwierdziła, tatuaż to jej wielkie marzenie i niby czemu nie miałaby go spełnić. Oczywiście tatuażysta przyszedł nieoficjalnie, bo oficjalnie mu nie wolno, możne dziergać tylko w sterylnych warunkach. Oczywiście kasa też była nieoficjalna czyli dwa razy większa, bo do domu przyszedł, dziwne w sumie, bo domowe kosmetyczki są tańsze niż te salonowe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz