Ależ
się idiotycznie pochorowałam! Nie wiem skąd to się w ogóle
wzięło, bo przecież ja z domu nie wychodzę, a ostatnio nawet
kontaktu z nikim nie miałam. Ostatni kurier był ponad tydzień
temu.
A tu nagle jak mnie nie połamało na wszystkich frontach to
ludzie ratujcie.
Tak
konkretnie to głupio mnie połamało, bo gorączki miałam tyle co
kot napłakał, za to gardło bolało mnie nieludzko i do tego
mięśnie. Chodzić nie mogłam, mówić nie mogłam, dobrze, że się
nigdzie nie wybierałam. Taki żarcik oczywiście. Ja się nigdy
nigdzie nie wybieram. Wiecie przecież.
Żarty
żartami ale do lekarza też się wybrać nie mogłam, a lekarz z
przychodni nie taki wyrywny żeby przychodzić gardło mi oglądać.
Chciał nie chciał musiałam sobie poradzić sama. Po raz kolejny
pobłogosławiłam aptekę internetową, gdzie mogę sobie po prostu
wszystko zamówić i już. No już jak już, trochę poczekać muszę,
ale nie nie wiadomo jak długo. Nie byłam umierająca, poza tym
miałam w domu jakieś resztki po poprzednim razie.
Kupiłam
sobie chlorchinaldin
bo jestem tradycjonalistką i uważam że nie ma nic lepszego na
gardło, oraz 4flex,
bo musiałam jakoś wzmocnić te moje obolałe mięśnie. Miałam
taki plan, że jak przez cztery dni nie będzie poprawy to trudno,
muszę tu ściągnąć lekarza niech ogląda i wypisuje antybiotyk.
Na
szczęście obyło się bez tego. Na wizytę doktorka wcale nie
miałam ochoty bo to zaraz trzeba by posprzątać a ja nie bardzo
miałam siłę, na antybiotyk tym bardziej nie miałam ochoty, bo nie
lubię się bez potrzeby truć.
Teraz
już nic mnie nie boli i jestem praktycznie zdrowa. Nadrabiam
stracony czas i odwalam zaległe zlecenia. Trochę szybko się męczę,
ale nikt nie obiecywał, że rekonwalescencja będzie łatwa i
krótka. Najważniejsze dla mnie, że dałam radę się wyleczyć bez
wychodzenia z domu. Zresztą pogoda wcale nie zachęca do
wychodzenia. Wręcz współczuję wszystkim, którzy muszą
wychodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz