wtorek, 20 października 2015

Zakład

Kurde, w depresję jakąś wpadam chyba. Nie da się tego inaczej określić. No ja wszystko rozumiem, ale żeby aż tak? Na ogół dawałam sobie radę sama ze sobą i ze swoimi dolegliwościami. O ile agorafobię można nazwać dolegliwością.

Teraz to mam jazdę wybitną, zamiast spać siedzę po nocy w necie i przeglądam strony internetowe jak leci. Głównie takie, gdzie można zobaczyć auta nowe. Marka nieważna. Znaczy ważna, problem polega na tym, że jej nie znam, a założyłam się z takim jednym że odnajdę. Taki jeden ma na imię diabli wiedzą jak, bo posługuje się nickiem Piękny Roman. Podejrzewam, że ani on Roman ani piękny. Ale dałam się podejść jak głupia gęś i powiedziałam, że internet wie wszystko i na każde pytanie zna odpowiedź. Na to on mi powiedział, że zrobi mi zdjęcie swojego samochodu i mam mu powiedzieć co to za marka. Poradziłam mu, żeby mi po prostu fotkę z neta ściągnął będzie łatwiej, ale nie chciał. Miał rację, fotkę z neta bym w necie odnalazła, a potem to jak po sznurku. Widać on też siedzi w necie za dużo i zna te sztuczki. No cóż. Nie udało się.

Piękny Roman tak w ogóle nie ma agorafobii a poznałam go przez jakiś kompletnie głupi przypadek. Wlazłam na forum typowo komputerowe bo mam problem z komputerem. A tam wiadomo, informatyków jak sera, niektórzy nawet po mieście się kręcą. No i taki Roman zaczął mnie podpuszczać no i w końcu podpuścił. Dałam się wrobić. A teraz siedzę i oglądam nowe samochody różnych dziwnych marek, bo ten jego samochód na nowy wygląda. Nawet na bardzo nowy. Ale biorę pod uwagę, że może być elegancko zliftingowany. Biorę pod uwagę też to, że może być całkowitą samoróbką. Ale wtedy to przegrałam po całości. Nie wiem w ogóle jak ten zakład ma dojść do rozwiązania, bo on się uparł, że na sushi pójdziemy, a kto przegra ten płaci. Mogę mu co najwyżej to sushi kurierem wysłać, ale nigdzie nie pójdę. A do domu też go nie zaproszę przecież. Aż tak nie zwariowałam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz