Kurde,
w depresję jakąś wpadam chyba. Nie da się tego inaczej określić.
No ja wszystko rozumiem, ale żeby aż tak? Na ogół dawałam sobie
radę sama ze sobą i ze swoimi dolegliwościami. O ile agorafobię
można nazwać dolegliwością.
Teraz
to mam jazdę wybitną, zamiast spać siedzę po nocy w necie i
przeglądam strony internetowe jak leci. Głównie takie, gdzie można
zobaczyć auta
nowe.
Marka nieważna. Znaczy ważna, problem polega na tym, że jej nie
znam, a założyłam się z takim jednym że odnajdę. Taki jeden ma
na imię diabli wiedzą jak, bo posługuje się nickiem Piękny
Roman. Podejrzewam, że ani on Roman ani piękny. Ale dałam się
podejść jak głupia gęś i powiedziałam, że internet wie
wszystko i na każde pytanie zna odpowiedź. Na to on mi powiedział,
że zrobi mi zdjęcie swojego samochodu i mam mu powiedzieć co to za
marka. Poradziłam mu, żeby mi po prostu fotkę z neta ściągnął
będzie łatwiej, ale nie chciał. Miał rację, fotkę z neta bym w
necie odnalazła, a potem to jak po sznurku. Widać on też siedzi w
necie za dużo i zna te sztuczki. No cóż. Nie udało się.
Piękny
Roman tak w ogóle nie ma agorafobii a poznałam go przez jakiś
kompletnie głupi przypadek. Wlazłam na forum typowo komputerowe bo
mam problem z komputerem. A tam wiadomo, informatyków jak sera,
niektórzy nawet po mieście się kręcą. No i taki Roman zaczął
mnie podpuszczać no i w końcu podpuścił. Dałam się wrobić. A
teraz siedzę i oglądam nowe samochody różnych dziwnych marek, bo
ten jego samochód na nowy wygląda. Nawet na bardzo nowy. Ale biorę
pod uwagę, że może być elegancko zliftingowany. Biorę pod uwagę
też to, że może być całkowitą samoróbką. Ale wtedy to
przegrałam po całości. Nie wiem w ogóle jak ten zakład ma dojść
do rozwiązania, bo on się uparł, że na sushi pójdziemy, a kto
przegra ten płaci. Mogę mu co najwyżej to sushi kurierem wysłać,
ale nigdzie nie pójdę. A do domu też go nie zaproszę przecież.
Aż tak nie zwariowałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz