środa, 2 marca 2016

Wizyta

Nie uwierzycie, gościa miałam. Takiego prawdziwego z krwi i kości. U mnie w domu to tak rzadkie zjawisko, że na początku dosłownie nie wiedziałam co robić. Dopiero po chwili oprzytomniałam, przypomniałam sobie schemat postępowania w takich przypadkach, zaproponowałam herbatę, bo tego mam w domu duży zapas, oraz ciasto, bo właśnie upiekłam świeże.

Tak, czasem zdarza mi się piec ciasta. Nie żebym to specjalnie lubiła robić, ale lubię je jeść. Żadnego kupnego ciasta nie da się porównać z domowym. No może i są gdzieś takie miejsca, gdzie można kupić domowe ciasto, ale dla mnie są one niedostępne. Ja mogę sobie co najwyżej zamówić przez internet zakupy do domu i dorzucić ciasto do listy zamówienia. Ale nie oszukujmy się, dostanę jakiegoś zafoliowanego gniota, który z prawdziwym ciastem nie ma nic wspólnego.
No więc to ciasto upiekłam w samą porę. Monika przyjechała z rekonesansu po stolicy. W sumie myślałam, że będzie miała jakieś ciekawsze wrażenia. A ona pokręciła się po moim mieszkaniu, wyjrzała przez okno i stwierdziła, że aso Mazda Warszawa jest całkiem taka sama jak ten salon co widać z mojego okna. A niby czemu ma nie być? Przecież to salon Mazdy i to salon Mazdy. Trzeba trzymać styl i linię, prawda?

W końcu udało mi się wyciągnąć z niej, że w Warszawie jest dużo ludzi, piękne restauracje, starówka ma niepowtarzalny klimat i że pewnie by mi się tam nie podobało. Fakt, mogłoby mi się tam nie spodobać, za dużo ludzi nie robi na mnie dobrego wrażenia, nawet przez okno. Szczerze mówiąc boję się tłumu nawet przez okno. Nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby mnie potrącić, dotknąć, uderzyć łokciem choćby przez przypadek. Wystarczyłoby, żebym na schody wyszła a już zacznę się dusić, na ulicy chyba bym padła na twarz i tyle. Więc Warszawa na pewno nie dla mnie. Ale wypić herbatę w towarzystwie było całkiem miło. Dla mnie to rzadkie doświadczenie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz