wtorek, 17 lutego 2015

Czas

Ludziom się wydaje, że jak w domu siedzę to mam dużo czasu. Tymczasem czas to pojęcie względne. To nie jest tylko kwestia ilości godzin. To także sposób planowania tych godzin i minut, które są nam dane. I tutaj ciekawostka, ponoć im więcej człowiek ma do zrobienia tym lepiej ten czas wykorzystuje. Planowanie, planowanie, planowanie... Nie żebym ja swoje godziny i minuty marnotrawiła jakoś przeraźliwie, ale też nie staram się ich wykorzystywać maksymalnie. Dlaczego? Bo nie mam takiej potrzeby. Nie muszę działać na najwyższych obrotach. To jest równia pochyła, a ja nie mam zamiaru spadać jeszcze niżej. Nie zamierzam sobie fundować nadciśnienia i zawału, nie widzę sensu.


Co nie znaczy oczywiście, że całe dnie spędzam na leżeniu na kanapie. Na rozmowach z Pawłem też nie. Nie mam tyle czasu, on też jest zajęty. Praca zdalna to cudowny wynalazek, mogę pracować nie wychodząc z domu, więc pracuję. Jakby tak pozbierać ten czas, który przeznaczam na pracę to wyjdzie cały etat. A poza tym? Pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy (przez net), normalne życie. Tak naprawdę największy problem to pozbywanie się śmieci ale i z tym sobie poradziłam, zatrudniłam dzieciaka sąsiadów. Małolat do gimnazjum chodzi, przychodzi dwa razy w tygodniu, bo ja dużo śmieci nie produkuję. Problemem była forma płatności, bo gotówki w domu nie mam, ale dogadaliśmy się z jego rodzicami, że będę przelew na ich konto robiła a oni mu dadzą. Jak się chce to można.


Ale jak się nie chce to trzeba kombinować. A ja na przykład nie lubię gotować. Ale zjeść coś dobrego lubię. Można niby catering zamówić, ale raz, że drogo, dwa nie zawsze smacznie. To pogrzebałam sobie trochę w internecie i dowiedziałam się, że przy moim kulinarnym beztalenciu i lenistwie to tylko najlepszy multicooker jest w stanie sam z siebie ugotować mi dobry obiad. Teraz jestem na etapie zastanawiania się czy w to wierzyć, ale pewnie niebawem będę testować ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz