wtorek, 24 lutego 2015

Normalność

Ehh, te przyziemne problemy. Niby jak się w domu siedzi można nie zwracać uwagi na pewne rzeczy, ale jednak się zwraca. Czemu? A właściwie nie wiem. To chyba polega na tym, że przebywając stale w zamknięciu człowiek stara się żyć normalnie. Co prawda wiedzę o tej normalności czerpie się z telewizji lub internetu, więc nie jest to tak do końca wiedza obiektywna, ale lepsza taka niż żadna.


Mogłabym stworzyć sobie swój całkiem prywatny świat oparty na własnych wyobrażeniach o życiu i malować na suficie zielone żabki, ale jakoś nie mam ochoty. Chcę się ubierać jak ludzie w moim wieku, czytać podobne książki, oglądać te same filmy. A jak wejdę na czat to chcę mieć o czym rozmawiać.

Na różnych czatach bywam, nie tylko na tym dla ludzi z podobnym problemem do mojego. Nie wszędzie się przyznaję do choroby. To mi pozwala zachować iluzję normalności. W Internecie wszyscy są sobie równi, to bardzo fajny zwyczaj.

Wczoraj zalogowałam się na babskie forum, takie dla kobiet starających się o dziecko. Właściwie nie wiem po co, bo przecież o dziecko się nie postaram. Nie no wiem, potrzebowałam wejść w środowisko żeby o tym napisać reportaż. Spodziewałam się, że będzie gadanie o testach, owulacjach i takich tam, a tymczasem trafiłam na świetną zabawę. Temat przewodni na wieczór: depilacja pach. A potem każda po kolei pisała jak to robi, czy żyletką, czy woskiem, czy depilatorem, czy jeszcze inaczej. Niektóre nawet zdjęcia wrzucały. I oczywiście do kompletu wymiana zdań na temat kremów po depilacji i różnych rodzajów dezodorantów. Bo rzekomo nie każdy jest dobry. Niektórych absolutnie nie wolno używać po depilacji. Zapisałam sobie których, bo pierwszy raz o tym słyszałam. Ale może i rzeczywiście coś w tym jest, dezodorant w kremie ma prawo być lepszy niż dezodorant w sprayu.


Najgorsze jest to, że polubiłam te przyszłe mamuśki. A przecież ja tam pasuję jak pięść do nosa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz