niedziela, 11 stycznia 2015

Sylwester w sieci

Ludziom się wydaje, że jak nie wychodzę z domu, to Sylwester mnie nie dotyczy. Nie wiem czemu bo w końcu Sylwester z Polsatem był dla wszystkich. Z Dwójką zresztą też. Ale nie oglądałam ani jednego ani drugiego. Nie żebym ten trzeci oglądała. I wcale nie spędziłam Sylwestra sama. No co? Zdziwieni? Spoko, spoko, imprezy też nie zrobiłam, ani nie zamówiłam sobie absztyfikanta na godziny.


Wiecie ile w sieci można znaleźć fajnych ludzi? A ilu z nich jest samotnych? Nie wiecie prawda? Ja też nie wiedziałam, dopóki moja choroba nie uziemiła mnie w domu całkowicie. I dopóki nie doczekałam się dobrego laptopa i szybkiego Internetu. Żyć nie umierać. Teraz wystarczą tylko dobre słuchawki i już można zorganizować wideokonferencję.

I tak też zrobiliśmy. My – czyli grupa wsparcia dla agorafobików. Nawet nie wiedziałam, że tak dużo ludzi cierpi na lęk przestrzeni. A teraz wielu z nich to moi znajomi, czasem nawet więcej niż znajomi. Jesteśmy w stałym kontakcie. Dosłownie, bo przecież nigdy z domu nie wychodzimy więc możemy zawsze być online. Może to i dziwaczne ale całkiem fajne.


Do północy bawiliśmy się wszyscy razem, naprawdę się fajnie bawiliśmy, słuchaliśmy muzyki, graliśmy w kalambury (No co? Wystarczy odpalić program do grafiki i udostępnić wszystkim swój ekran), śmiechu było co niemiara. Po północy impreza zaczęła się jakby rozluźniać, niektórzy byli zmęczeni, nie wszyscy chodzą spać tak późno jak ja. Część się pożegnała, inni jakby zamilkli. Zostaliśmy sami z Pawłem. I tak się jakos intymnie zrobiło, że opowiedziałam mu o swoim życiu, o początkach choroby i o jej skutkach. Bo taka choroba to śmierć za życia, chociaż na co dzień tego nie mówię. Ale jemu mogłam bo zrozumiał. W końcu ma tak samo. W pewnym momencie zażartował, że jakby się do mnie wprowadził to nie tylko z domu, ale i z łóżka bym nie wychodziła. No i zaczęły mi tańczyć motyle w brzuchu. Obwiniłabym o wszystko szampana, ale w niedzielę było tak samo i wczoraj też. Tylko byliśmy całkiem sami na linii. Ta choroba szkodzi bardziej niż myślałam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz