niedziela, 1 marca 2015

Wspólny wieczór

- Paweł, ale co ty właściwie do mnie mówisz?
Nie wiem czy to dlatego, że czwartą godzinę rozmawialiśmy, czy dlatego, że dwudziestą drugą nie spałam, ale zaczęłam mieć wrażenie, że coś tu nie gra.


Od tego pamiętnego Sylwestra rozmawiamy prawie codziennie, na wszystkie tematy, czasem się wygłupiamy, czasem jakiś film razem obejrzymy (wtedy piszemy do siebie na czacie), a czasem po prostu gadamy. W zasadzie ciężko powiedzieć o czym, tak jak dziś. Zaczęliśmy pewnie jakoś poważnie, a skończyliśmy na jakichś gadżetach elektronicznych, takich co mają GPS. Paweł kupił sobie smartfona z GPS, nie teraz tylko już dawno i twierdzi, że to bardzo fajny wynalazek. A jeszcze niedawno mówił, że nawigacja samochodowa mu nie potrzebna bo się przemieszcza tylko między kuchnią a pokojem.
Jednak faceci to są gadzeciaże i lubią mieć choćby po to, żeby mieć. Tak coś czuję, że on sobie tę nawigację w końcu kupi.

W sumie to nie moja sprawa, niech sobie kupuje, przecież nie za moje pieniądze. Tyle, że rozumieć to ja tego nie rozumiem za nic. Jaki jest sens kupować coś czego się nie da poużywać? Nawigacja choćby nie wiem jak najdokładniejsza nie wyłapie tych piętnastu metrów, bo więcej to przecież Paweł się nie przemieści.

- No co się dziwisz, nie wiesz, że faceci są jak dzieci?
- Ja wiem, owszem, ale z ust faceta to takich słów nie słyszałam nigdy. Wy raczej wolicie udawać poważnych i statecznych.
- My? Nieee, my nie lubimy, to wy lubicie, a my się dostosowujemy.
- Nie kochany, my lubimy jak jesteście prawdziwi, pozerom dziękujemy.
- Jak ty do mnie powiedziałaś?

Ups, chyba się zagalopowałam. Znaczy ja wiem co powiedziałam i nie widzę w tym nic złego, ale faceci to jakoś zawsze wszystko opacznie rozumieją.

- Linka miałeś mi przysłać.
- Ehh, z wami to tak zawsze, wykręcacie się i tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz