Niektórym
się wydaje, że jak nie wychodzę z domu to mam dużo czasu. A
przecież to nie jest tak, że ja nie pracuje. No i jak siedzę cały
czas w domu to wcale nie znaczy, że ten dom się sam sprząta,
naczynia same zmywają (muszę w końcu kupić tę zmywarkę), pranie
samo pierze (no dobra, pierze pralka, ale rozwiesić to ja muszę), a
produkty żywnościowe same wychodzą z lodówki i radośnie do
garnków wskakują. To wszystko robię po pracy, jak każda normalna
pani domu. No dobrze, te najzupełniej normalne to mają na ogół
mężów i dzieci, ja nie mam nikogo. Ale to nie znaczy, że mam dużo
mniej roboty. No i ta robota nie rozkłada się na dwie pary rąk.
Po co to
piszę? Bo wpadła wczoraj do mnie kumpela i już od progu krzyknęła:
- Zobacz
co ci przyniosłam. Lokówka
ceramiczna, coś w sam raz dla ciebie.
Zdziwiłam
się niesamowicie. Lokówka dla mnie? Przecież ja włosów nie
kręcę, nigdy tego nie robiłam.
- No
właśnie, nie robiłaś, bo nie miałaś lokówki, a przecież masz
dużo czasu, możesz sobie robić fryzury jakie tylko ci do głowy
przyjdą.
No
jasne, bo ja to nie mam nic innego do roboty tylko przed lustrem
tkwić.
- No i
zobacz, włosie naturalne, nie będą ci się elektryzowały,
inteligentna taka, temperaturę ci dopasuje, obrotowa jest w ogóle,
wiesz?
Matko
kochana, co z tego, że obrotowa? Jakbym chciała sobie zrobić loki
to przecież mam czym. Ja po prostu nie lubię loków, zdecydowanie
wolę proste włosy. Prostownicę jakby mi przyniosła to by mnie
ucieszyła, nie powiem, że nie. Ale niestety, lokówkę mi
przyniosła.
To nie
jest tak, że ja nie lubię dbać o siebie, że się nie czeszę i do
fryzjera nie chodzę. Zaraz, bez łapania za słówka, nie chodzę,
fryzjer przychodzi do mnie raz na dwa miesiące. Podobnie
kosmetyczka. Ciągle liczę na to, że kiedyś jakimś cudem wyjdę z
domu i nie chcę wtedy wyglądać jak siedem nieszczęść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz