Skończyłam
pracować wyjątkowo wcześnie i zapragnęłam kontaktu z ludźmi.
Niekoniecznie żywymi, wirtualni też mi wystarczają. Zalogowałam
się na forum do moich ukochanych babeczek, zobaczyć co tam słychać.
Generalnie lubię sobie z dziewczynami poplotkować, ale czasem to
mam wrażenie, że one w piętkę gonią. Dobre dwie godziny
rozwiązywały problem Justyny: jaką
lodówkę kupić?
Okazało
się, że kupowanie lodówki to wcale nie jest prosta sprawa. Trzeba
ja omówić dokładnie, dogłębnie przedyskutować i jeszcze
gruntownie przemyśleć. Dlaczego Justyna postanowiła omówić to na
forum internetowym zamiast ze swoim chłopakiem pogadać, nie udało
mi się zrozumieć. Pewnie nie znam się na związkach. W sumie
prawda to, ostatni związek umarł tak dawno, że nie ma co wspominać
nawet, na nowy się nie zanosi.
A
wracając do lodówki, ilość problemów jaką dziewczyny
zasygnalizowały delikatnie mówiąc zaskoczyła mnie. To, że kolor
jest ważny to wiedziałam, kuchnia musi jakoś wyglądać. Dalej
ważne jest ilu osobom lodówka ma służyć, jak często są robione
zakupy, czy są specjalne druto-półki na butelki, o ile ktoś ich w
ogóle potrzebuje, czy jest automatyczny podajnik kostek lodu, ile
jest szuflad, co ze strefą świeżych produktów, czy lodówka jest
jedno czy dwudrzwiowa i czy jest no frost. To ostatnie ponoć ma
znaczenie, bo jak no frost to będzie głośna, i wtedy lepiej nie
mieć kuchni blisko sypialni. Nie zgodziłma się z tym, moja jest no
frost i wcale nie jest głośna, aczkolwiek racja, niesłyszalna też
nie jest. Może się po prostu przyzwyczaiłam. Dowiedziałam się
jeszcze, o co chodzi z tą dwudrzwiową. Warto rozważyć kupno
lodówki dwudrzwiowej, łatwiej zapanować nad rozprzestrzeniającymi
się zapachami i chronić wszystko co trzeba.
Nie
pamiętam czy to wszystko, czy coś jeszcze dodały, ale i tak
okazało się, że znowu jestem sto lat za Murzynami. Gdybym wyszła
z domu to nawet lodówki nie umiałabym kupić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz