czwartek, 4 grudnia 2014

Kawa i ja

Jak się nie wychodzi z domu to nie znaczy, że nie ma się żadnych potrzeb. W zasadzie w dzisiejszych czasach, kiedy bez problemu da się żyć w Internecie naprawdę można nie wychodzić z domu. Pracować można w sieci, rachunki płacić w sieci, nawet zakupy w sieci da się zrobić. I całe szczęście, bo gdyby nie te dogodności to chyba bym z głodu umarła. Albo ze strachu, jeśli głód wygoniłby mnie z domu.

Moje mieszkanie nie jest duże, jakoś specjalnie luksusowe też nie jest, ale jest coś co mieć muszę. Nic nigdy w życiu, przynajmniej w dorosłym życiu, nie interesowało mnie tak bardzo jak ekspresy do kawy. Mogę żyć bez słońca, mogę żyć bez widoku z Kasprowego, bez szumu fal też daję radę, ale za nic nie dam rady żyć bez kawy. W zasadzie śmiało można powiedzieć, że kawa zastępuje mi tlen i krew w żyłach. Mogę nawet nie jeść cały dzień, ale cztery filiżanki kawy muszę wypić.


Mój ekspres do kawy to... Nie mam słów by go opisać. Jest piękny, to oczywiste, lubię piękne rzeczy. Ale nie to jest w nim najcudowniejsze. Nigdy w życiu nie przyznam się nikomu ile kosztował, ale jest wart absolutnie każdej złotówki, którą za niego dałam.

Piję taką kawę jaką lubię. Co to znaczy? Mocną. Kawa musi być mocna. A poza tym? Codziennie lubię inną. Raz espresso, raz latte, z mlekiem, bez mleka, z pianką, bez pianki, czasem cappuccino, a czasem jeszcze coś bardziej wymyślnego. I za każdym razem po prostu ustawiam odpowiedni program, resztą się nie interesuję. Na końcu wyjmuję gotowy kubek kawy z ekspresu i tyle. Tak kubek, tak naprawdę nie piję z filiżanek. Mówię tak czasem bo to bardziej elegancko brzmi, ale filiżanka po prostu jest dla mnie za mała. Kawa, żeby była dobra, musi być duża. Korzystam tylko z tych programów, które oferują mi maksymalną objętość napoju, inne dla mnie nie istnieją.


To pisałam ja – agorafobiczka i kawoszka. Nie zdziwię się jak trzecim uzależnieniem okaże się Internet. W końcu dużo czasu spędzam w domu przed komputerem delektując się pyszną kawusią. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz